Thomas Jefferson przywiózł smażone ziemniaki do Stanów Zjednoczonych z Francji i podał je na kolację w Białym Domu, gdzie wywołały zachwyt. Następnie w roku 1853 w Saratoga Springs w stanie Nowy Jork klient w restauracji narzekał na grubość swych smażonych ziemniaków i zwrócił je kucharzowi. Przypuszczalnie przez złośliwość kucharz pokroił trochę ziemniaków tak cienko, jak to tylko możliwe, usmażył je, i odesłał z powrotem kapryśnemu klientowi. Ku zdziwieniu kucharza mężczyźnie się spodobały i tak zrodziło się popularne nowe danie.
Znane jako „chipsy Saratoga”, były podawane głównie w restauracjach aż do lat dziewięćdziesiątych XIX wieku, gdy William Tappendon z Cleveland w Ohio założył w swojej stodole pierwszą fabrykę chipsów ziemniaczanych. Później, w roku 1926, Laura Scudder z Kalifornii wymyśliła paczkowane chipsy ziemniaczane. Wynaleziony w roku 1929 pracujący stale opiekacz zwiększył produkcję, ale prawdziwą popularność chipsy ziemniaczane zdobyły w roku 1933 wraz z wprowadzeniem pierwszych opakowań na chipsy ziemniaczane z woskowanego papieru, zapewniającego im dłuższy termin ważności. Do tego można było wydrukować informację, taką jak: „Nie da się zjeść tylko jednego!”, jak na słynnym opakowaniu chipsów Lay’s. Potem nadeszły Pringles, w puszce, ułożone w stos jeden na drugim, doskonale uformowane, by pasowały do siebie. W Japonii ta forma chipsów ziemniaczanych została uznana za kwintesencję amerykańskiej technologii – wyższą formę chipsów – i wciąż jest na nią popyt na całym świecie. Są też chipsy marchewkowe i inne warzywne, z odrobiną koloru i składników odżywczych, ale zwykle są produkowane z dużą ilością oleju. Wprowadzenie Olestry, substytutu tłuszczu z poliestru sacharozy, do szlagierowej branży chipsów ziemniaczanych obcięło połowę kalorii, ze 150 do 75 kalorii w 20 chipsach. Nie wystąpiły żadne skutki uboczne spożywania Olestry, które przepowiadały grupy konsumentów, oprócz zwykłej liczby zaburzeń żołądkowo-jelitowych, jakie są dziś powszechne w Stanach Zjednoczonych. Raczymy się dziś chipsami o mniejszej zawartości tłuszczu. Nie są lekarstwem na otyłość, ale nie są wcale gorsze niż precle czy trochę prażonej kukurydzy.